Intrepid Sea-Air-Space Museum czyli Nowy Jork z pokładu lotniskowca

Od zawsze lubiłam zwiedzać miejsca oraz muzea o charakterze militarnym. Do tej pory z wypiekami na twarzy wspominam wizytę w Pearl Harbour, czy czołganie się po tunelach na terenie byłej Wietnamskiej Strefy Zdemilitaryzowanej. W związku z tym, nawet nie będę próbowała opisać mojej reakcji kiedy w trakcie przeglądania atrakcji turystycznych w Nowym Jorku, zobaczyłam zdjęcie lotniskowca Intrepid.  Co było dalej kiedy, doczytałam, że Intrepid jest zaledwie jednym z wielu eksponatów w Intrepid Sea-Air-Space Museum, możecie się jedynie domyślać 😉 Intrepid pełnił służbę od czasów II Wojny Światowej (1943 r.) aż do 1974 r. Podobno załoga lotniskowca w czasach jego świetności liczyła ponad 3 tysiące osób, a jego pokład mógł pomieścić 82 samoloty. Podczas II Wojny Światowej był wykorzystywany na Pacyfiku w trakcie walk z Japonią. Po zakończeniu wojny został przeniesiony do rezerwy, jednak nie minęło dużo czasu kiedy został wysłany na wody Atlantyku w pobliży Guantanamo na Kubie, a następnie w okolice Wietnamu w trakcie wojny Wietnamskiej.  Co ciekawsze, Intrepid służył także jako lądowisko dla śmigłowców, wyławiających kapsuły kosmiczne z morza. Na pokładzie lotniskowca znajduje się Lockheed A-12, poprzednik słynnego Lockheed SR-71 Blackbird oraz wiele innych samolotów i śmigłowców. Można tu także zobaczyć przekazany przez Polskę MiG-15. Część pokładu lotniskowca zajmuje specjalny hangar Space Shuttle Pavilion, w znajduje się prom kosmiczny Enterprise. Co prawda Enterprise nigdy nie odbył lotu kosmicznego, jednak jest to w pełni sprawny wahadłowiec, który był wykorzystywany do testów i eksperymentów, jako prototyp następnych statków kosmicznych. Co ciekawsze, pierwotnie nadano mu nazwę – Konstytucja, jednak w wyniku interwencji fanów serialu Star Trek ostatecznie zdecydowano się na nazwę Enterprise. Ciekawym miejscem które koniecznie trzeba odwiedzić będąc w muzeum, jest okręt podwodny USS Growler. W trakcie zaledwie kilku lat (od 1958 r. do 1964 r.) służby wywiadowczej w trakcie Zimnej Wojny, służył także jako baza pocisków sterowanych. Można tu też wyobrazić sobie jak wyglądało życie załogi skazanej na życie pod wodą. Natomiast momentem kulminacyjnym mojej wizyty było zobaczenie na własne oczy najszybszego samolotu pasażerskiego – Concorde, należącego kiedyś do linii British Airways. Nie będę was czarować, serce mi mocniej zabiło 😉 Do dziś pamiętam, jak w dzieciństwie oglądałam w telewizji start tych maszyn i żałuję, że nie udało mi się nigdy nimi polecieć. Zaciekawił Cię post? Zajrzyj do innych relacji z Nowego Jorku: