Miejsca, które trzeba zobaczyć w Armenii Zachodniej cz. II

Kolejnym punktem podróży po Armenii, tuż po ormiańskim Stonehenge (o którym pisałam w pierwszej części relacji) był Monastyr Tatev. W miarę zbliżania się do celu, droga stawała się coraz bardziej, kręta i górzysta. Natomiast widoczność zmniejszała się wraz z każdym przejechanym metrem, tak właściwie to wprost proporcjonalnie do ubywającego asfaltu na drodze. Pomijając fakt, że zmierzaliśmy do najpopularniejszego monastyru w Armenii, wyglądało na to, że jest to jedno z tych miejsc gdzie diabeł mówi dobranoc. Monastyr Tatev słynie głównie ze spektakularnego położenia w kanionie Worotan (Vorotan). Początkowy plan zakładał przejazd  na miejsce jedną z najdłuższych kolejek linowych (Wings of Tatev), liczącą prawie 6 kilometrów, niestety przy braku jakiejkolwiek widoczności nie miało to żadnego sensu. Osobiście miałam cichą nadzieję, zobaczyć na miejscu choćby Kolumnę Gavazana. Kolumna powstała prawie na tysiąc lat przed opracowaniem współczesnego sejsmografu. Jest zbudowana z filaru umieszczonego na obrotowej podstawie. W przypadku wystąpienia wstrząsów, ulega przechyleniu. Niestety mgła na miejscu zaburzała percepcję do tego stopnia, że chyba nawet nie zauważyłabym trzęsienia ziemi. ? Niezrażeni, postanowiliśmy udać się w dalszą trasę do Monastyru Noravank. W miarę obniżania wysokości, mgła coraz bardziej ustępowała. Pomimo, że byliśmy z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, na drodze można było zobaczyć coraz więcej samochodów. Niesamowite krajobrazy towarzyszyły nam do samego Monastyru Noravank. Muszę przyznać, że monastyr robi duże wrażenie. Nie ujmując jego wartości sakralnej, najbardziej ujął mnie jego kamuflaż ? . Monastyr znajduje się na wzgórzu, a jego jasny kolor zlewa się z barwą otaczających skał. Tymczasem z tarasu widokowego, przylegającego do klasztoru roztacza się przepiękny widok na równinę Egheknadzor. Kolejnym punktem wycieczki był najważniejszy punkt sakralny w Armenii, a zarazem główny cel pielgrzymek – Monastyr Chor Wirap (Khor Virap). Sama nazwa klasztoru po ormiańsku oznacza „głębokie lochy” i nie jest to przypadkowe. Chor Wirap stanowił miejsce uwięzienia Świętego Grzegorza Oświeciciela, który nawrócił Armenię na Chrześcijaństwo.  Wnętrze klasztoru robi niesamowite wrażenie, głównie poprzez surowy wystrój, ciemny kolor ścian, małą ilość światła oraz liczne świece wotywne zapalane przez wiernych. Chor Wirap, jest niejako symbolem Armenii i można go zobaczyć na wielu materiałach reklamujących turystykę w tym kraju. Jednak jego sława nie wiąże się wyłącznie z  miejscem kultu. Chor Wirap gwarantuje najlepszy widok na świętą górę Ormian – Ararat. Powszechnie uważa się, że na szczycie Araratu osiadła po Potopie Arka Noego, dlatego góra ta jest niezmiernie ważnym elementem tożsamości narodowej Ormian. Widnieje na godle Armenii oraz jest wszechobecna w codziennym życiu kraju. Jej motyw jest obecny nie tylko w sztuce czy literaturze, ale również w ormiańskich sklepach można spotkać wiele produktów codziennego użytku o tej nazwie. Ararat co prawda położony jest na historycznych ormiańskich terenach, jednak obecnie znajduje się w granicach odwiecznego wroga Armenii – Turcji. Fakt ten jest powodem poczucia niesprawiedliwości historycznej, powszechnego w świadomości Ormian. Po wizycie w Chor Wirap, muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że Armenia będzie w stanie mnie czymś jeszcze zaskoczyć. Mieliśmy do przejechania zaledwie 50-kilometrowy odcinek do Świątyni Garni, który okazał się jednym z najpiękniejszych w Armenii. Nie będę ukrywać, że jazda trochę się dłużyła, gdyż początkowo utknęliśmy na środku pola wisząc zawieszeniem na  betonowym odpływie wody, a następnie ze względu na dość specyficzne warunki terenowe byliśmy zmuszeni znacznie zredukować prędkość. Natomiast tym razem nie narzekałam, było to nawet zaletą, gdyż mogłam powoli kontemplować ciekawie ukształtowany teren zarówno samej drogi jak i jej otoczenia 😀 Tymczasem kawałek dalej, po stepowym krajobrazie, okolica Świątyni Garni zaskoczyła nas ilością zieleni. Świątynia Garni pochodzi z I wieku i jest jedynym budynkiem sakralnym niezwiązanym z religią chrześcijańską, który ocalał w trakcie przyjmowania przez Armenię Chrześcijaństwa. Co ciekawe, świątynię można także zobaczyć w filmie Podróże Pana Kleksa, w którym pełni rolę pałacu Magistra Pigularza II. Tuż obok Świątyni znajduje się Klasztor Geghard. Klasztor z daleka przykuwa uwagę swoim ciekawym umiejscowieniem.  Podobno w XIII wieku znajdowały się w nim szczątki św. Andrzeja i św. Jana oraz relikwie tzw. Włóczni Przeznaczenia, która zraniła Chrystusa na krzyżu. Klasztor robi niesamowite wrażenie nie tylko ze względu na swoje niesamowite położenie, ale także na klimatyczne wnętrze. Ma także ogromną wartość sakralną, gdyż według tradycji został założony przez św. Grzegorza Oświeciciela. Na terenie klasztoru można zobaczyć liczne Chaczkary są to kamienne płyty wotywne upamiętniajcie osoby lub istotne wydarzenia. Oprócz bogatych zdobień, przedstawiają one także charakterystyczny krzyż ormiański.  Najczęściej można je spotkać w okolicy obiektów sakralnych, na cmentarzach oraz rozstajach dróg.  Ostatni przystanek, to Pomnik Alfabetu Ormiańskiego, ufundowany w 2005 r. z okazji 1600-lecia jego istnienia. Alfabet ormiański został stworzony w latach 405-406 przez uczonego i mnicha Mesropa Masztotsa i podobno zalicza się do jednych z najbardziej zaawansowanych na świecie. Część pierwszą relacji znajdziesz tutaj.