Maroko – gliniane twierdze, oko Saurona, róże i górskie przeprawy
Jeśli myślisz, że Maroko to tylko Marrakesz, wielbłądy i herbata z miętą – to… w sumie masz rację. Ale jak tylko odbijesz trochę od głównych szlaków i zamiast folderu biura podróży, w rękę weźmiesz mapę z odręcznie zaznaczonymi „dziwnymi” punktami – trafisz na rzeczy, które zmienią kompletnie Twoje wyobrażenie o tym kraju.
Kasbah Amridil – twierdza z banknotu i planu filmowego
Kasbah Amridil znajduje się po drodze z Wąwozu Dades do miejscowości Warzazat. Jest to kolejne miejsce na mapie Maroko, w którym czas się zatrzymał. Kasbah to chroniony pałac, cytadela lub fortyfikacja zwykle wykonana z cegieł glinianych. Kasbahy były budowane na trasach szlaków handlowych, dając schronienie podróżnym.

W Maroko można obecnie zobaczyć wiele tego typu budowli, jednak Kasbah Amridil jest miejscem unikalnym, które zdobi marokański banknot 50 dirhamów. Malownicze otoczenie, pośrodku oazy Skoura oraz tradycyjna architektura berberyjska czynią to miejsce wyjątkowym.

Noor Ouarzazate – marokański cud techniki
Maroko jest niesamowitym miejscem, w którym zaawansowane obiekty inżynieryjne współistnieją z glinianymi tradycyjnymi kasbahami. Nieopodal Kasbah Amridil, na horyzoncie można dostrzec wysoką wieżę, przypominającą „Oko Saurona”. Jest to Noor Ouarzazate – jedna z największych elektrowni słonecznych na świecie. Wyobraź sobie 4200 boisk piłkarskich, ale zamiast trawy – morze luster. Brzmi jak scenografia z jakiegoś sci-fi? W Maroku to nie film, tylko codzienność. Noor (czyli „światło” po arabsku – bardzo poetycko, ale też bardzo trafnie) to czteroczęściowy kompleks energetyczny w okolicy słynnego miasta Warzazat.

Obejmuje zarówno klasyczne panele fotowoltaiczne (PV), jak i bardziej kosmiczne technologie skupiania promieni słonecznych (CSP – Concentrated Solar Power). Zasada działania elektrowni jest prosta, gigantyczne paraboliczne lustra śledzą słońce, skupione na wieży promienie grzeją rury wypełnione specjalnym olejem aż do 393°C. Olej podgrzewa wodę, której para napędza turbiny, a te generatory, które przekształcają energię mechaniczną w energię elektryczną. Elektrownia ma moc 580 MW i stanowi część marokańskiego planu na wykorzystanie 52% energii ze źródeł odnawialnych do 2030 roku. Dzięki tej elektrowni Maroko stało się liderem energii słonecznej w Afryce i zmniejsza zależność od importowanych paliw kopalnych. Podobny obiekt widziałam jakiś czas temu w Izraelu.

Kasbah Taourirt
Jeśli kiedykolwiek postanowisz odwiedzić to miejsce, to jestem przekonana, że pierwszą Twoją myślą będzie „ta twierdza wygląda znajomo”. I faktycznie, miejsce to jest znane z pierwszej części Gladiatora. Znajduje się w miejscowości Warzazat tzw. marokońskim Hollywood, tuż obok słynnego Atlas Studios, o którym pisałam tutaj. Twierdza z zewnątrz wygląda imponująco, natomiast jej wnętrze jest dość surowe. Pomimo, że nie ma tu za dużo do obejrzenia, za 20 dirhamów (czyli grosze) warto tu zajrzeć chociażby dla klimatu i poczucia, że właśnie stąpasz po planie filmowym.

Wąwozy Dades i Todra
Obydwa wąwozy, choć znajdują się blisko siebie, to dwa zupełnie odmienne światy. Pierwszym punktem, będącym bramą do niesamowitych marokańskich krajobrazów jest miasteczko Tinghir, otoczone zieloną oazą z górami Atlas w tle.

Tuż za punktem widokowym na miasto zaczyna się spektakularna trasa wiodąca przez Wąwóz Todra.

Pionowe ściany wapienne, wyglądają jakby ktoś wstawił skalny mur na 400 metrów wysokości po obu stronach rzeki. Co więcej, w zależności od pory dnia przybierają różne odcienie od pomarańczowych, po różowe i czerwone. Na końcowym odcinku wąwóz zwęża się do zaledwie 10 metrów szerokości.

Tymczasem droga przez wąwóz Dades to prawdziwy rollercoaster, kilometry serpentyn, ostre zakręty i zero barierek. Jest tu naprawdę fascynująco.

Wąwóz tworzą czerwone skały o fantazyjnych kształtach. Szczególnie ciekawie wygląda formacja skalna zwana „Małpimi palcami”. Skały kształtem przypominają palce, a z oddali można zauważyć tu całą rękę unoszącą się z dna doliny.

Widoki to nie jedyna atrakcja tej trasy. Jest ona zwana także „Drogą Tysiąca Kasb”. Budowane były przez Berberów w celu obrony przed najazdami. Obecnie część z nich jest nadal zamieszkiwana przez lokalną ludność. Nie da się przejechać przez Dades i nie zauważyć, że tu życie toczy się swoim rytmem, bez szaleństwa wielkich miast.

Kalaat M’Gouna – Dolina Róż
Wąwozy Dades i Todra to nie jedyna atrakcja tego regionu. Nieco dalej na południe znajduje się bajkowa „Dolina Róż”, która w maju zamienia się w bajkową różaną krainę. Miejscowe kobiety zbierają dziennie tony płatków, które trafiają do pobliskich fabryk. Szacuje się, że w okresie od kwietnia do maja zbiera się tutaj od 3 tys. do 4 tys. ton płatków. Następnie, płatki służą do produkcji perfum, kremów i słynnych olejków różanych. Podobno do produkcji jednego litra takiego olejku potrzeba aż pół tony płatków. Dlatego nic dziwnego, że zaledwie jeden jego mililitr kosztuje więcej niż złoto.

Z Kalaat M’Gouna warto przejechać się do Bou Tharar. Droga, która kiedyś wymagała Jeepa i odwagi, dziś jest gładka jak skóra po różanym balsamie. Widoki? Czerwone skały, zielona dolina, spektakularne widoki szczególnie o zachodzie słońca, czynią ten zaledwie 30-km odcinek drogi niesamowitym przeżyciem.


Tizi n’Tichka, czyli Przełęcz Pastwisk
Tizi n’Tichka to dość oryginalna nazwa najwyższej i najbardziej zakręconej drogi w Maroko. Na wysokości ponad 2 tys. metrów zobaczyć tu można najpiękniejsze górskie krajobrazy Atlasu Wysokiego. Atlas Wysoki to najwyższe pasmo górskie w tej części Afryki. Natomiast Tizi n’Tichka to nie jest zwykła górska przełęcz — to naturalna granica między dwoma światami: śródziemnomorskim zachodnim z palmami i gajami oliwnymi oraz suchym wschodnim, pokrytym piaskami Sahary. Droga ta była przemierzana od zamierzchłych czasów przez karawany transportujące towary ze wschodniej Afryki do Marrakeszu. Wówczas dostępne były tu tylko wąskie, kręte ścieżki dla mułów.

Dopiero na początku XX wieku Francuzi postanowili wybudować tu drogę, która wówczas uważana była za dzieło inżynierii. Dziś trasa jest szersza i znacznie bezpieczniejsza, natomiast zdarza się, że jest zamykana w trakcie dużych opadów śniegu. Tizi n’Tichka zachwyca różnorodnością, widoki zmieniają się tu z każdym mijanym kilometrem. Jest to najlepsze miejsce, żeby poczuć klimat dzikiego i surowego Maroko.

Wszystkie te punkty to plan na dwudniową wycieczkę po centralnej części Maroko. Jazda tutaj przypomina podróż w czasie i przestrzeni – przez średniowieczne kasby, futurystyczne obiekty inżynieryjne, po niesamowite górskie krajobrazy.


