Colmar – gdzie się podziały bociany?
Colmar chodził mi po głowie od momentu kiedy na stronie tripadvisor natrafiłam na zdjęcia tego niesamowitego miasteczka. Niestety rzut oka na mapę, szybko sprowadził mnie na ziemię. Rzeczywistość nie pozostawiała złudzeń, pomimo, że Colmar znajduje się w samym sercu Europy, tuż przy granicy z Szwajcarią i Niemcami, jego lokalizacja okazała się nieco skomplikowana. Nie będę ukrywać, że naszą mapę podróży definiują tanie połączenia, których w okolicy Colmar niestety brak.
Jednak Nowy Rok, przyniósł nowe możliwości, znudzona czekając na lotnisku w Rydze natrafiłam na tanie bilety do Bazylei. Sam przelot okazał się wierzchołkiem góry lodowej, bo jak inaczej określić organizację wyjazdu do Szwajcarii, kiedy kurs franka jest wprost proporcjonalny do ilości miejsc do zobaczenia?!
Po długich tygodniach przetrząsania internetu, lekturze kilku przewodników i studiowaniu mapy wzdłuż i wszerz, a czasami i w poprzek, kompromis został osiągnięty. Efekt – plan obejmujący minimalną ilość snu dla utrzymania funkcji życiowych, w skrócie do przejechania 1700 km w zaledwie 3 dni…
A jak by tego było mało, tuż przed samym wylotem przypomniałam sobie brakujący odcinek Francji, którego nie obejmowała moja mapa Szwajcarii. Jako, że plany są po to by je zmieniać, a sen, po to by go skracać, nasza trasa wydłużyła się o dodatkowe 120 km.
Trudno Szwajcaria, Szwajcarią ale wycieczki do Colmaru nie mogłam sobie odmówić!
A powodów było kilka…
Dużo i jeszcze więcej koloru!
Colmar, z pewnością nie jest miejscem dla wielbicieli minimalizmu, stonowanych barw oraz surowej architektury.
Przepiękne, ozdobione drewnem budynki, średniowiecznej starówki to istna paleta kolorów. Jakby tego było mało, całość dopełniają kolorowe okiennice, doniczki z kwiatami oraz liczne dekoracje.
Pomysłowość mieszkańców Colmar nie zna granic, podobnie jak ich niekonwencjonalne podejście do detali.
Całe miasto ozdobione jest serduszkami, misiami, witrażami, obrazkami, a nawet zającami czy jajkami wielkanocnymi, które w zadziwiający sposób komponują się z dekoracjami bożonarodzeniowymi!
Trochę podstaw francuskiej ornitologii…
Nieodłącznym elementem Colmar są bociany będące jednym z symboli Alzacji. Można je tu spotkać wszędzie: w oknach, na elewacjach budynków, obrazkach oraz w postaci pamiątek sprzedawanych na lokalnych straganach.
Przepraszam, którędy do Wenecji?
Najpiękniejszą, część starówki stanowią budynki położone nad rzeką Lauch. Jest to tak zwana Mała Wenecja. Co prawda, pasuje tak do Wenecji, jak moje zarobki do konta w szwajcarskim banku, jednak jest to miejsce wyjątkowe, a nawet bardziej klimatyczne, ze względu na zdecydowanie mniejszą ilość turystów.
Do precla tylko wino!
Oczywiście, jak przystało na Francję, Colmar to także miejsce dla smakoszy kuchni francuskiej. Na lokalnym bazarze, oprócz takich specjałów jak: sery, wędliny czy miody można kupić alzackie wina, a także specjalność regionu – precle.
2 komentarze
kiwona31
Colmar to przepiękne miasteczko.Kolorowe zdobione dużą ilością przepięknych serduszek witraży.Oczywiscie nie zabraknie tu ozdób w postaci bocianów,które to są symbolem Alzacji.Mozna pokosztowac przysmaków francuskich,wędliny ,wina,sery..A do wina tylko precle..Wrażenie na mnie zrobiła mała Wenecja..Polecam??
Gosia
w pełni się pod tym podpisuję 🙂