Na Pali z powietrza – historia lotu dwoma helikopterami
Jak to się stało, że aby obejrzeć cudowne klify Na Pali wylądowałam na pokładzie helikoptera, a tak właściwie na pokładzie dwóch helikopterów?
Większa część wyspy Kaua’i jest niedostępna od strony lądu, ze względu na ukształtowanie terenu, dlatego wycieczka helikopterem jest najlepszą opcją na zobaczenie całości wyspy.
Oglądając zdjęcia z Hawajów można odnieść wrażenie, że cały czas panuje tutaj wspaniała słoneczna pogoda. Jednak położenie archipelagu na środku oceanu oraz ukształtowanie terenu, tworzą tu specyficzny klimat, który charakteryzuje się dużą ilością opadów oraz umiarkowanymi temperaturami. Duża ilość opadów sprzyja rozwojowi bujnej hawajskiej roślinności, natomiast z pewnością przeszkadza lotom widokowym helikopterem, o czym miałam się okazję przekonać.
Kaua’i była ostatnim przystankiem w trakcie naszej hawajskiej podróży. Przygotowując plan podróży, przeczytałam setki relacji o Hawajach, nie wspominając o ilości przejrzanych zdjęć. Ze wszystkich wysp na Hawajach, Kaua’i wywarła na mnie największe wrażenie. Głównym powodem były pocztówkowe klify Na Pali, Kanion Waimea, ogromne wodospady oraz bujna tropikalna roślinność.
Nie bez powodu, zostawiłam sobie Kaua’i specjalnie na „podwieczorek”, jako podsumowanie cudownej podróży. Co więcej poszłam nawet o krok dalej! Doszłam do wniosku, że skoro i tak już jestem bankrutem po miesięcznym pobycie na rajskich wyspach, a przy sobie mam właściwie już tylko bilet powrotny i kartę kredytową, to nie zrobi mi różnicy powiększenie długu o lot helikopterem.
Pogodę w dniu lotu można określić angielskim idiomem: it was raining cats and dogs, co w przetłumaczeniu na polski znaczy tyle, że była pod psem 😀 Udając się na lotnisko w Lihue, zapytałam się naszej hawajskiej współlokatorki, co myśli o tym pomyśle. Odpowiedź była krótka: „jak będzie padać to zobaczysz piękne wodospady, natomiast jak nie, to będzie lepsza widoczność” i niestety w żaden sposób nie rozwiała moich wątpliwości.
Pocieszałam się myślą, że pogoda na Hawajach jest zmienna i że deszcz będzie tylko przelotny. Na miejscu całkowicie uspokojona przez organizatora, że warunki atmosferyczne nie przeszkodzą w locie widokowym, usiadłam na miejscu obok pilota, ciesząc się jak dziecko, mając najlepsze miejsce do obserwacji.
Na miejscu pilota, usiadł starszy pan, który później przedstawił się jako weteran wojny w Wietnamie. Jego wiek bynajmniej nie zrobił na mnie większego wrażenia, w przeciwieństwie do pogarszającej się tuż po starcie pogody. W pewnym momencie zamiast cudownych widoków zobaczyłam ścianę deszczu.
Wycieraczki helikoptera nie były na to przygotowane, ja niestety również! Spojrzałam na pilota i poczułam przypływ adrenaliny, podobny do tego jaki może poczuć skaczący na główkę do basenu w którym nie ma wody. Myśl, że mam do dyspozycji wody Pacyfiku, wcale mnie nie pocieszała. Nie umniejszając starszemu panu jego umiejętności pilotowania, zastanawiałam się czy stan jego wzroku i refleks będą w stanie się zmierzyć z trudnymi warunkami. Z moich rozmyślań wybił mnie pierwszy niewyraźny widok jaki ujrzałam przez okno helikoptera. Tuż przed nami nagle jak spod ziemi wyrosły wysokie klify Na Pali.
Znacie pewnie to uczucie kiedy czujecie falę mrowienia idącą od czubka głowy aż do stóp? Dokładnie coś takiego wtedy poczułam…
Możliwość wylądowania na awaryjnym lądowisku, które widziałam dwa dni wcześniej na Kalalau Trail nie nastrajała mnie optymistycznie, gdyż wyglądało ono tak…
W napięciu czekałam na rozwój wydarzeń, nerwowo naciskając spust migawki 😀 Pomyślałam sobie: „ciekawy lot widokowy, szkoda tylko, że bez perspektyw na przyszłość”. Kątem oka spojrzałam na wirtuoza podniebnych akrobacji w ścianie deszczu, ewidentnie widać było że czuje się jak ryba w wodzie. Cóż mogłam zrobić w tej sytuacji, zamknęłam oczy i postanowiłam, w odgłosach dudniącego o poszycie helikoptera deszczu, kontemplować ostatnie chwile. Gdy po chwili uchyliłam delikatnie jedną powiekę, oprócz ściany deszczu nie widziałam już kompletnie nic. Natomiast pocieszające było to, że sytuacja mimo że ch.. przepraszam kijowa przynajmniej była stabilna.
Wycieczka helikopterem nad klifami Na Pali była moim marzeniem od długiego czasu i w momencie wylądowania, gdy zdałam sobie sprawę, że już nie uda mi się go zrealizować, wybuchnęłam płaczem.
Mój towarzysz podróży, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i udał się do firmy organizującej loty z reklamacją, argumentując, że usługa nie została zrealizowana, bo lecąc w ścianie deszczu ciężko mówić o locie widokowym. Ku mojemu zdziwieniu, reklamacja została uznana, a pieniądze zwrócone! Następnego dnia skoro świt, pognałam jak na skrzydłach na kolejny lot helikopterem!
Tym razem pogoda nie zawiodła. Helikopter zaraz po starcie z lotniska w Lihue znalazł się nad Manawaiopuna Falls – kaskadowych wodospadach tworzących jedną, wielką ścianę wody –znany widok z filmu „Jurassic Park”.
Kolejną atrakcją był widowiskowy Kanion Waimea, zwany też Wielkim Kanionem Pacyfiku. Miałam wcześniej okazję podziwiać to miejsce w trakcie wycieczki pieszej, jednak z góry wyglądał zjawiskowo.
Główną atrakcją lotu są klify Na Pali, które z lotu ptaka wyglądają jak namalowane. Ostre kolory kontrastujące z białym jak mąka piaskiem i turkusowymi wodami Pacyfiku robią niesamowite wrażenie. Następnie wycieczka kieruje się do samego środka Krateru Waialeale – które podobno jest najbardziej wilgotnym miejscem na ziemi, po wcześniejszym locie mogę to potwierdzić.
Lot jest niesamowitym przeżyciem, helikopter podlatuje bardzo blisko skał, co niemal umożliwia dotknięcie ostrych szczytów wybrzeża Na Pali.
Ostatnim niesamowitym widokiem jest plaża Makua (Tunnels) Beach, przy której znajdują się liczne podwodne kawerny – idealne miejsce do snorkelingu i nurkowania. Z góry wygląda naprawdę niesamowicie.
Nā Pali Coast State Park jest uważany za jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Co prawda całej ziemi jeszcze nie widziałam, ale potwierdzam, że dla mnie jest to najpiękniejsze miejsce jakie do tej pory odwiedziłam.
Lot helikopterem pozostanie dla mnie niezapomnianym przeżyciem, niesamowite bogactwo natury oraz niewiarygodną skalę klifów jakie zobaczyłam pamiętam do dziś. Nie potrafię nawet ująć w słowa tego przeżycia, zresztą nawet nie próbuję… Zostawię dla siebie te emocje, natomiast zdradzę Wam, że na koniec płakałam ze szczęścia jak bóbr… Dla wyjaśnienia było to dziwne uczucie bo nie lubię się rozczulać 😉
Lot helikopterem najlepiej zarezerwować rano, kiedy powietrze jest przejrzyste. Rezerwacja przez Internet pozwala zaoszczędzić parę dolarów. Do wyboru jest wiele firm, wśród których można wymienić
– Island Helicopters,
– Maunaloa Helicopters,
– Jack Harter Helicopters,
– Blue Hawaiian Helicopters,
– Safari Helicopters,
Jeśli zamierzacie skorzystać z tej opcji zwiedzania, koniecznie załóżcie ciemne ubranie aby zminimalizować refleksy w szybie.
Spodobał Ci się wpis?
Zajrzyj do części I: