Ryga – powrót do korzeni… choinki
Co tu będę ukrywać, prawda jest taka, że kierunki większości moich wyjazdów wcale nie są szczegółowo planowane miesiącami, a raczej są wynikiem spontanicznej decyzji. Co więcej, te spontaniczne decyzje w zadziwiający sposób zbiegają się z promocjami lotów.
Tak też było w przypadku Rygi. Oczywiście myślałam wcześniej, żeby się tam udać, tak jakby po Litwie i Estonii, odwiedzenie Łotwy było naturalną koleją rzeczy. Jednak moje plany, bynajmniej nie zakładały wyjazdu w to miejsce w samym środku zimy!
Tuż po wyjściu z lotniska, szybko zrozumiałam, czemu LOT zorganizował promocję w tym terminie. Był 31 grudnia, godzina 11 rano, a temperatura wynosiła jakieś 15 stopni poniżej zera. Wprost idealna perspektywa na spędzenie nocy Sylwestrowej na Rynku 😉
Dzięki znajomej Łotyszce, poznałam jednak sekret łotewskich imprez, niezależnie od warunków pogodowych. Ryski Balsam – 45% alkohol występujący w trzech smakach oryginalnym ziołowym, czarnej porzeczki i żurawinowym. Muszę przyznać, że ten znany „lek” rzeczywiście czyni cuda 😉
Sylwester zorganizowany był tuż przy słynnym Domu Bractwa Czarnogłowych, będącym najbardziej charakterystycznym punktem Rygi.
Bractwo Czarnogłowych było stowarzyszeniem zrzeszającym bogatych i nie żonatych kupców, a co za tym idzie, możecie sobie wyobrazić, co musiało dziać się w ich siedzibie. Podobno w XIV wieku Dom Bractwa, choć może nie wygląda… był najlepszą imprezownią w mieście 😀 Co więcej chłopaki mieli także fantazję. Legenda głosi że w Boże Narodzenie 1510 r. przytaszczyli do klubu ogromną choinkę, którą następnie przystroili kwiatami. Los drzewka, niestety był z góry przesądzony, na koniec imprezy zostało widowiskowo spalone. Jednak tradycja ubierania drzewka, rozprzestrzeniła się na cały świat i przetrwała do dziś.
Oprócz całej symboliki związanej z choinką, klimat świąt jest wyczuwalny na ulicach Rygi.
Bożonarodzeniową atmosferę można poczuć na licznych jarmarkach świątecznych, gdzie można zakupić różnorodne lokalne produkty, zaczynając od rękodzieła, a kończąc na lokalnych miodach czy piernikach. Niektóre stoiska oferują różnego rodzaju przekąski oraz aromatyczne, rozgrzewające napoje.
Odmienna atmosfera panuje na Centralnym Bazarze (Centrāltirgus). Moim zdaniem jest to obowiązkowy punkt zwiedzania Rygi, nie tylko z uwagi na lokalny charakter tego miejsca, ale również na jego lokalizację.
Bazar mieści się w pięciu ogromnych halach, które wcześniej służyły jako hangary dla sterowców. Według przewodnika Lonely Planet całkowita powierzchnia bazaru wynosi 57 000 m2 i mieści się w nim aż 1250 stoisk!
Hale połączone są korytarzami i podzielone są tematycznie na działy: warzywa i owoce, nabiał, mięso i ryby oraz inne produkty spożywcze. Jednak w mojej opinii najciekawsza jest atmosfera tego miejsca, która przypomina dawny Społem 😉
Niedaleko hal targowych, znajduje się perełka architektoniczna epoki komunizmu. Wygląda znajomo… nie?
Kultowym miejscem na mapie Rygi, szczególnie w lodowate zimowe wieczory, są dwie herbaciarnie Aspara (znajdujące się przy ulicy: Tērbatas 2G i Kr. Barona 2a). Obydwa budynki herbaciarni, to w zasadzie dwupiętrowe drewniane chatki o przytulnym wystroju i obłędnym, herbacianym zapachu w środku.
Wielbiciele street artu i alternatywnych miejscówek, też znajdą w Rydze coś dla siebie. Hipsterska ulica Miera Iela, w przetłumaczeniu ulica Pokoju, to miejsce w którym w licznych małych knajpkach i kawiarenkach można odpocząć od zgiełku miasta, w ciekawym, inspirującym otoczeniu.
Ryga to także stolica architektury secesyjnej, szacuje się że około 750 budynków w mieście reprezentuje ten styl. Główne ich skupisko można znaleźć w tzw. dzielnicy „art nouveau” na ulicach: Alberta iela i Elizabetes iela. Styl ten mogę opisać krótko: zbędna ilość elementów dekoracyjnych oraz przerażające, krzyczące, twarze charakteryzujące się pustymi oczami. Jednak dodam, że jestem ignorantką w tym temacie, a zresztą oceńcie sami…