-
Bejrut – miasto jak feniks z popiołów
Bejrut chodził mi po głowie od bardzo długiego czasu. Od lat interesuję się geopolityką Bliskiego Wschodu, więc wizyta w Libanie była naturalną tego konsekwencją. Jednak był jeszcze jeden powód, który może wydawać się dość dziwny. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale za każdym razem kiedy słyszę nazwy pewnych miast przechodzą mnie dreszcze. Do niedawna myślałam, że ta fascynacja, jest czymś dziwacznym. W końcu uzasadnienie wyjazdu w dane miejsce, tylko ze względu na jego nazwę nie brzmi zbyt inspirująco. Na szczęście nie jestem wyjątkiem, jakiś czas temu czytałam książkę Radka Sikorskiego „Prochy świętych, Afganistan czas wojny”, w której napisał o Kandaharze: „istnieją słowa, które fascynują samym swym brzmieniem i wywołują dziwne skojarzenia,…