Brzeźnica – Kolonia – czy Polska miała stać się nuklearną pożogą?
Brzeźnica – Kolonia na pierwszy rzut oka wydaje się być spokojnym, idealnym na wycieczki i odpoczynek na łonie natury miejscem. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że miejsce to skrywa mroczny sekret z czasów Zimnej Wojny. Wówczas jego istnienie było pilnie strzeżoną tajemnicą, gdyż funkcjonowała tu radziecka baza wojskowa.
Na mocy podpisanej w 1967 r. umowy pomiędzy ZSRR a Polską Republiką Ludową, na terenie Polski zostały wybudowane trzy składy broni jądrowej. Składy zostały wybudowane w ramach programu o kryptonimie „Wisła”, który zakładał użycie taktycznej broni jądrowej na wypadek ataku ze strony państw NATO. Schrony zostały wybudowane przez Polaków na podstawie radzieckich planów i w oparciu o materiały dostarczone ze Związku Radzieckiego. Po zakończeniu budowy obiekty zostały przejęte przez Rosjan i do lat 90-tych utrzymane w ścisłej tajemnicy.
Pierwszy z nich został zlokalizowany w okolicach Podborska (obiekt 3001), następny w miejscowości Brzeźnica Kolonia (obiekt 3002) i ostatni w Templewie (obiekt 3003). Oprócz trzech powyższych baz, magazyn głowic jądrowych znajdował się także w miejscowości Bagicz oraz Szprotawa – Wiechlice, natomiast czasowe magazyny były zlokalizowane w miejscowości Chojna i Pstrąże (Strachów).
Trzy główne bazy: Podborsko, Brzeźnica i Templewo zostały wybudowane według tego samego projektu. Każdy z obiektów mógł pomieścić od 200 do prawie 300 ładunków jądrowych. Szacuje się, że zmagazynowano głowice o mocy od 0,5 do 500 kiloton. Dla porównania bomba zrzucona na Hiroszimę miała 15 kiloton. Można się domyślić co to znaczy… W przypadku ewentualnego ataku na kraje NATO, Polska w odwecie stałaby się nuklearną pożogą.
Każda z trzech baz posiadała dwa takie same podziemne składy broni jądrowej typu T-7 „MONOLIT”, o kubaturze 3 000 m3. Można je obecnie zobaczyć w Brzeźnicy. Kiedy istniała tu baza do wnętrza magazynów prowadziły dwa główne wejścia, zabezpieczone pancernymi drzwiami. Natomiast przy magazynach znajdowały się rampy załadunkowe.
Teoretycznie, eksploracja bunkrów jest obecnie zakazana. Żółta tabliczka informuje, że wejście do obiektu grozi śmiercią lub kalectwem. Faktycznie, decydując się na zwiedzanie trzeba zachować szczególną ostrożność. Niezbędna jest dobra latarka ponieważ, tuż za przedsionkiem znajduje się uskok o wysokości około 4 metrów.
Miejsce to jest obecnie całkowicie splądrowane, początkowo przez Rosjan, którzy „zwijając interes” zabrali ze sobą wszystko co się dało. Następnie dzieła dopełnili złomiarze. Na miejscu na próżno szukać jakichkolwiek metalowych elementów. Na podłodze każdego z magazynów można zobaczyć pozostałości po uchwytach, które służyły do blokowania wózków przewożących głowice. Miało to zapobiegać przypadkowemu zderzeniu.
W latach siedemdziesiątych wybudowano dodatkowo odmienny schron tunelowy typu Granit, który służył do przechowywania mobilnej wyrzutni rakiet.
Skład w Brzeźnicy Kolonii został zlokalizowany w środku lasu, dobrze zamaskowany i pilnie strzeżony. Właściwie do początku lat 90-tych istnienie bazy było utrzymywane w ścisłej tajemnicy. Baza była samowystarczalna. Zorganizowano tu małe miasteczko. Na terenie kompleksu funkcjonował szpital, był także sklep oraz kino. Trzeba mieć na uwadze, że w odróżnieniu od innych jednostek wojskowych służba w Brzeźnicy trwała znacznie dłużej. Ograniczone zasoby specjalistów uniemożliwiały częstą rotację personelu. Aby zapewnić pracownikom komfortowe warunki zdecydowano się tu stworzyć namiastkę normalnego życia. Miało to też pozytywny efekt na zdrowie psychiczne pracowników, którzy jakby nie patrzeć mieli codzienny kontakt z bronią masowego rażenia.
Niestety obecnie mało co zostało po dawnej bazie. Oprócz trzech schronów, znajdują się tu jedynie pozostałości po strażnicach oraz liczne okopy. Wyłącznie skład w okolicy Podborska udało się uchronić przed zapomnieniem i znajduje się tam obecnie muzeum.