Haga – nieoficjalnie
Haga jest zwana w języku niderlandzkim Den Haag, a w przetłumaczeniu an angielski the Hague. Zastanawiający przedimek „the”, który nie jest używany w języku angielskim przed nazwami miast, jest właściwie skrótem po dawnej nazwie tego miejsca – des Graven hage (w skrócie s-Gravenhage, czyli „leśna polana hrabiego”). Nazwa ta pochodzi z XIII wieku kiedy Haga była jeszcze osadą wokół zamku myśliwskiego, znanego dziś jako Binnehof.
Jednak w mojej opinii właśnie to „the/den” jest podsumowaniem unikalnego, zaskakującego charakteru Hagi.
Ten mały gród, do czasów obecnych rozwinął się w centrum administracyjne Holandii. Znajdują się tutaj siedziby wszystkich najważniejszych instytucji państwowych łącznie z parlamentem oraz rezydencją rodziny królewskiej.
Pomimo tak zacnego grona rezydentów, Haga nadal pozostaje wyłącznie stolicą administracyjną Holandii. Stolicą konstytucyjną Królestwa jest Amsterdam.
Jest to też miasto o dużym znaczeniu międzynarodowym, którego wizytówką jest słynny Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości.
Inicjatywa powołania organu pełniącego rolę rozjemczą pomiędzy skonfliktowanymi narodami została przedstawiona przez Cara Mikołaja II Romanowa. Ideą instytucji było zapewnienie „wiecznego” pokoju i sielanki na świecie, w którym wszystkie konflikty miały być rozstrzygane argumentacją paragrafów, a nie arsenału wojennego. Niestety ta utopia została szybko rozwiana… Ku ironii losu, budowę Pałacu Pokoju (Vredespaleis) ukończono w lipcu 1913 r., natomiast I Wojna Światowa wybuchła rok później w sierpniu 1914 r. Sam pomysłodawca natomiast, tuż przed zakończeniem wojny, został wraz z całą swoją rodziną rozstrzelany przez bolszewików. Pałac Pokoju zaskakuje swoim wyglądem, gdyż budynek ten wygląda w zasadzie jak kościół.
Lokalizacja wielu międzynarodowych organów, znajduje odzwierciedlenie w wielokulturowym charakterze Hagi. Oprócz pracowników zatrudnionych w poszczególnych instytucjach, miasto zamieszkuje wielu Turków, Marokańczyków, Nigeryjczyków, Chińczyków, a ostatnio także Polaków.
Jednak najliczniejszą mniejszość narodową stanowią Indonezyjczycy, których państwo niegdyś wchodziło w skład kolonii Holenderskich Indii Wschodnich.
Ten niesamowity kosmopolityczny charakter Hagi, przejawia się w różnorodnej architekturze oraz atmosferze miasta. Obok gotyckiej zabudowy, znajdziemy tu także obiekty chińskiej architektury.
Przed wyjazdem, wyobrażałam sobie Hagę jako surowe i pretensjonalne miasto, gdzie głównymi przyjezdnymi są urzędnicy licznych instytucji międzynarodowych.
Jednak Haga okazała się niesamowicie barwnym, tętniącym życiem miejscem.
Co prawda trafiłam tu 26 czerwca, kiedy odbywała się Noc Zakupów. Ulice były tak zatłoczone, że momentami ciężko było się przecisnąć, o knajpach nawet nie będę wspominać.
Można było odnieść wrażenie, że wszyscy mieszkańcy Holandii postanowili w tym dniu odwiedzić Hagę. Część rzeczywiście oddawała się nocnemu szaleństwu zakupowemu natomiast znaczna większość, bawiła się dosłownie na ulicach tym bardziej, że przed większością sklepów grana była na żywo muzyka klubowa.
Idealna okazja, żeby się pobawić przy fajnej muzyce i w niesamowitej atmosferze.
Po nocnych rozrywkach idealnym miejscem na odpoczynek jest ekskluzywny kurort Scheveningen, do którego z centrum można dojechać tramwajem w zaledwie 20 minut. Tutaj oprócz ciągnącej się niemal po horyzont plaży, idąc wzdłuż bulwaru, można zwiedzić oceanarium oraz muzeum Sprookjes Beelden-aan-Zee. Dodatkową atrakcją jest również słynne molo.
Wielbiciele sportów wodnych takich jak surfing czy jazda na skuterach wodnych, też znajdą tu coś dla siebie. Po dniu pełnym atrakcji można odpocząć w znajdujących się tuż przy plaży restauracjach.