Jakriborg – średniowieczne miasto widmo
W połowie drogi pomiędzy Malmo i Lund, gdzieś po środku szwedzkich pól, znajduje się niewielkie, senne miasteczko otoczone czerwonym, obronnym murem.
Przekraczając próg bramy wejściowej, stanowiącej element fortyfikacji, wkracza się w zupełnie odmienną, średniowieczną rzeczywistość.
Pastelowe kamieniczki, ze strzelistymi dachami, ozdobione kolorowymi oknami i drzwiami, ciągnące się wzdłuż wybrukowanej ulicy, wyglądają jak z bajki.
Miasteczko wydaje się opustoszałe, nie ma tu mieszkańców czy bawiących się dzieci, nie wspominając już o turystach.
Przed domami stoją rowery, a na podwórkach widać rozstawione grille czy porozrzucane zabawki, zatem wszystko wskazuje na to, że ktoś musi tu mieszkać.
Panuje niesamowita cisza, nie słychać nawet szybko przejeżdżających przez pobliską stację Hjärup, pociągów. Spacer wzdłuż starówki zajmuje zaledwie 5 minut.
O tym, że zawitała tutaj cywilizacja, świadczy jeden sklep spożywczy, restauracja oraz zamknięta pizzeria i sklep meblowy. Jednym słowem, monopol idealny, lecz klientów brak.
Wygłodniali po „intensywnym” zwiedzaniu postanowiliśmy wstąpić do jedynej czynnej restauracji, która również stanowi swego rodzaju fenomen.
Pracuje tu tylko jedna osoba, będąca zarazem kucharzem, kelnerem oraz baristą.
Wydawać by się mogło, że jako jedyni klienci będziemy przyjęci z należnymi honorami. Niestety nic bardziej mylnego.
Kelner był bardziej zainteresowany wyborem swojego lunchu ze znajdującego się obok nas szwedzkiego stołu! Zresztą, nie ma się co dziwić, skoro w miasteczku czynny jest tylko jeden lokal. Ostatecznie, godzina oczekiwania, została „nagrodzona” posiłkiem, który można określić jako dobry, ale tylko pod względem ceny.
Dodatkowo nasz kelner o refleksie szachisty o zamówionym przeze mnie napoju, przypomniał sobie tuż przez płaceniem rachunku.
Zatem, co się kryje za tym bajkowym miasteczkiem graniczącym z absurdem?
Jakriborg, nie jest tym na co wygląda. To średniowieczne miasteczko, jest w zasadzie osiedlem mieszkalnym, wybudowanym pod koniec lat 90-tych!
Jest to alternatywa dla nowoczesnych, pozbawionych duszy, betonowych osiedli.
Dodatkowo, nie byle jaka alternatywa, gdyż ceny wynajmu mieszkań są tutaj najniższe w Szwecji.
Obecnie populacja miasta liczy ponad 1000 osób, a kolejka chętnych do zamieszkania tutaj, jest długa.
W związku z rosnącym popytem, pomysłodawca przedsięwzięcia firma Jakri AB wykupiła przyległe ziemie i planuje wybudowanie dalszych mieszkań.
Miasto ma liczyć docelowo 7 tys. mieszkańców.
Jednak mieszkanie tutaj ma swoje minusy, wszystko należy do wspomnianej wyżej firmy.
Mieszkań nie można kupić, a wszelkie zmiany w architekturze budynków muszą być konsultowane z pomysłodawcami.
Sama idea stworzenia nowoczesnego osiedla budzi wiele kontrowersji wśród architektów, którzy postrzegają je jako karykaturę średniowiecznego miasteczka.
Jednak w naszej opinii perspektywa mieszkania tutaj wydaje się być całkiem interesująca :).