Girl on a Trail – Kosowo
W samym centrum Republiki Kosowa dumnie stoi ogromny pomnik – napis NEWBORN. Utworzone w lutym 2008 r. Kosowo nie zostało jeszcze oficjalnie uznane przez wszystkie państwa. Uznania republiki oprócz Serbii odmówiły państwa obawiające się na swoim terytorium ruchów niepodległościowych, m.in.: Hiszpania, Rosja czy Gruzja.
Od zakończenia 3 – letniej wojny z Serbią minęło prawie 20 lat. Kosowo nadal znajduje się pod kontrolą międzynarodową i stanowi terytorium sporne pomiędzy Serbią a kosowskimi Albańczykami. Obecnie 90% ludności stanowi ludność albańska, natomiast Serbowie stanowią zaledwie niecałe 10% populacji. Jednak od wieków proporcje przedstawiały się odwrotnie. Co ciekawsze ¾ ludności Kosowa to młodzi ludzie. Na ulicach praktycznie nie widać osób w wieku powyżej 30 lat. Spowodowane jest to dużym przyrostem naturalnym wśród Albańczyków. Najbardziej widoczne jest to wieczorem, kiedy młodzi Kosowianie wychodzą na tzw. xhiro, czyli spacer głównym deptakiem w Prisztinie.
Przed Kosowem stoi wiele wyzwań, przede wszystkim uporanie się z bolesną przeszłością, stworzenie systemu prawnego oraz praworządnych struktur państwowych, rozwiązanie problemu wysokiego bezrobocia, korupcji oraz zapewnienie porządku społecznego. Obecnie Kosowo jest protektoratem zarządzanym przez UNMIK (Tymczasową Misję Adminsitracyjną Narodów Zjednoczonych w Kosowie – jednostka ONZ) oraz oddziałami NATO – KFOR, pilnującymi porządku.
Początki są bardzo trudne, odbudowa Kosowa pochłonie miliardy euro. Bezrobocie wynosi tutaj około 30%. Głębokie rozczarowanie społeczne oraz chaos przyczyniają się do rozwoju działalności przestępczej. Destabilizacja Kosowa sprzyjała powstawaniu wielu grup przestępczych zajmujących się przemytem narkotyków, handlem ludźmi oraz organami. Przed Kosowem jeszcze długa droga do uzyskania statusu praworządnego państwa.
Natomiast jak sytuacja wygląda obecnie?
Zanim kupiłam bilety do Kosowa, zajrzałam na stronę Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby sprawdzić informacje dotyczące bezpieczeństwa w Kosowie. MSZ ostrzega, że z powodu niestabilnej sytuacji w Kosowie nie zaleca się podróżowania do tego kraju. W przypadku konieczności udania się tam, bezwzględnie należy unikać wyjazdów w ogarnięte konfliktem północne rejony kraju (w praktyce – leżące na północ od stolicy kraju – Prisztiny)… Nierzadko też mieszkańcy Kosowa upatrują w spotkaniu z cudzoziemcem szansy na uzyskanie dodatkowego dochodu.
Po przeczytaniu tych zaleceń przyszedł moment zawahania, tym bardziej, że mój pierwotny plan zakładał, że pojadę tam sama (później dołączyła do mnie przyjaciółka). Po chwili namysłu ciekawość zwyciężyła, bardzo chciałam poznać ten kraj i ludzi tam żyjących. Pocieszałam się myślą, że rzeczywistość zazwyczaj nie jest taka jak się nam ją przedstawia.
Po co prawda krótkim, bo zaledwie 4-dniowym pobycie w Kosowie stwierdzam, że jednym zagrożeniem były otwarte studzienki kanalizacyjne, do których włazy są po prostu kradzione. W stolicy Kosowa – Prisztinie turyści sami w sobie są atrakcją. Zapomnijcie u suwenirach i typowych atrakcjach turystycznych czy zabytkach. Urok Prisztiny, tkwi w tym, że jest autentyczna. Miasto na chwilę obecną wydaje się nie zdawać sobie sprawy z możliwości turystycznych. Choć z drugiej strony Kosowianie są przyzwyczajeni do obecności obcokrajowców. Od końca wojny misję pełniło tutaj ponad 200 tys. pracowników organizacji międzynarodowych, którzy pomagali w odbudowie kraju.
Z tego powodu w Prisztinie nie ma problemu z porozumieniem się po angielsku, tym bardziej że miasto składa się praktycznie wyłącznie z młodych ludzi. W rozmowach z miejscowymi czuć niesamowitą energię i entuzjazm do działania. Ich nowe państwo jest w momencie kształtowania, to stwarza nowe możliwości do rozwoju, sytuacja przypomina trochę Polskę w latach 90-tych.
Pomimo jeszcze niewielkiej ilości turystów zaczyna rozwijać się baza noclegowa. Miałam przyjemność mieszkać w doskonałym, działającym dopiero od miesiąca Konak Guest House. Dużo rozmawiałam z dziewczyną prowadzącą hostel, jej zaangażowanie oraz pomysły związane z rozwojem turystyki w rejonie zrobiły na mnie niemałe wrażenie.
Sam hostel był bardzo wygodny i czysty położony w centrum miasta, ale blisko dworca autobusowego. Dodatkową inicjatywą hostelu było promowanie kultury regionu poprzez ekspozycję ludowych strojów oraz sprzedaż wyrobów odzieżowych wykonanych własnoręcznie przez mieszkanki Kosowa. Natomiast śniadania serwowane w hostelu pamiętam do dzisiaj. Przygotowywane z świeżych lokalnych produktów i podawane w tradycyjny sposób na niskim stoliku do którego zasiadało się po turecku.
Co prawda Prisztina nie słynie z dużej ilości atrakcji turystycznych, ale uważam, że warto tu przyjechać dla samej atmosfery miasta oraz poznania jak wygląda życie jej mieszkańców. Wjeżdżając od strony dworca autobusowego lub lotniska, każdy przyjezdny kierujący się do centrum Prisztiny trafia na jedną z głównych ulic – Bulwar Billa Clintona, przy którym znajduje się naturalnych rozmiarów pomnik byłego prezydenta USA. Jest to hołd mieszkańców Kosowa dla Billa Clintona za pomoc w odzyskaniu niepodległości. Tuż obok pomnika mienią się suknie z ekspozycji sklepu o nazwie Hillary.
Idąc wzdłuż Bulwaru w kierunku Centrum mija się Katedrę Matki Teresy z Kalkuty, która sąsiaduje z Biblioteką Narodową. Obiekt ten jest przedmiotem kpin mieszkańców gdyż w żaden sposób nie pasuje do otoczenia, a sam budynek przypomina wielki bunkier. Może estetycznie odstrasza, natomiast daje dużo cienia w upalny dzień 😉
Tuż obok biblioteki, znajduje się opuszczona prawosławna katedra – Sobór Chrystusa Zbawiciela. Prisztina zamieszkiwana jest głównie przez kosowskich Albańczyków, którzy wyznają islam. Kościoły prawosławne należą do Serbów, którzy stanowią tu mniejszość.
Niecały kilometr dalej znajduje się główne miejsce spotkań mieszkańców Prisztiny – deptak na którym zlokalizowane są liczne klimatyczne knajpki i organizowane są rozmaite atrakcje.
Uważam, że informacje zawarte na stronie MSZ są krzywdzące. Oczywiście zgodzę się, że jadąc gdziekolwiek, tym bardziej w rejony o niestabilnej sytuacji politycznej trzeba być ostrożnym, jednak często te ostrzeżenia okazują przesadzone.
Właśnie dzięki turystyce, państwa takie jak Kosowo mają szansę się rozwinąć, mieszkańcy już widzą w tym nadzieję na lepszą przyszłość. Kosowo, obecnie jest ciekawym kierunkiem, szczególnie dla tych którzy lubią być sami atrakcją turystyczną w miejscach do których jadą 😉 Jednak obserwując co ta mała republika ma do zaoferowania uważam, że wkrótce się to zmieni. Więcej o tym w następnym poście…