O Berlinie w ruinie cz. I – zaproszenie na afterparty
W końcu przyszedł czas na wpis o Berlinie, jednak tym razem nie będę przedstawiać urokliwych, eleganckich miejsc. Wręcz przeciwnie, czas napisać o Berlinie w ruinie! Praktyczni do szpiku kości Niemcy, opanowali do perfekcji sztukę przywracania starych, zdewastowanych obiektów do życia. Podobny kierunek widać obecnie w Warszawie, choć jeszcze na mniejszą skalę i w zupełnie inny sposób. Jak robią to Niemcy? Bardzo prosto. Reanimacja tych obiektów nie ma nic wspólnego z niemieckim perfekcjonizmem. Wręcz przeciwnie, wychodzą oni z prostego założenia, jaki sens jest modyfikować coś, co jest samo w sobie kultowe, ze względu na historię i unikalny charakter.
Lotnisko Tempelhof
Nieczynny od 2008 r. port lotniczy Tempelhof, to idealny przykład niemieckiej pomysłowości. Co można zrobić z uciążliwym, nierentownym lotniskiem położonym w pobliżu centrum Berlina? Zrobić z niego kultowe miejsce spotkań mieszkańców! Pasy startowe doskonale sprawdzają się dla rolkarzy, a murawa na środku jako przestrzeń na liczne organizowane tu imprezy lub po prostu na grilla. Lotnisko jest także udostępnione do zwiedzania, szczegóły można znaleźć tutaj. Szczególne opcja zwiedzania przyciąga tu wielu turystów, bo z lotniskiem wiąże się kawał ciekawej historii.
Lotnisko zostało wybudowane w 1924 r. Nazistowskie plany budowy III Rzeszy, uwzględniały jego rozbudowę, tak aby rzut głównego budynku wraz z terminalami przypominał rozpostarte skrzydła orła. Jednak, na ironię w trakcie II Wojny Światowej lotnisko wcale nie było wykorzystywane zgodnie ze swoim przeznaczeniem. W hangarach produkowano broń oraz samoloty bombowe. Co ciekawsze w trakcie wojny praktycznie nie zostało zbombardowane. Alinci nie chcieli zniszczyć tak strategicznego punktu, który mogliby później wykorzystać. Niedługo po wojnie okazało się, że mieli rację. Co prawda, tuż po zdobyciu Berlina, Armia Czerwona przekazała lotnisko wojsku USA, jednak parę lat później doszło do blokady Berlina Zachodniego. Tempelhof odegrał wówczas kluczową rolę. Lotnisko w okresie od czerwca 1948 r. do maja 1949 r. stało się głównym punktem zrzutów żywności oraz produktów pierwszej potrzeby, dostarczanych Berlińczykom przez Wielką Brytanię i USA. Z czasem samoloty transportujące produkty zaczęto nazywać „rodzynkowymi bombowcami”, ponieważ oprócz podstawowych produktów spożywczych, Amerykanie dostarczali także słodycze dla dzieci.
Tempelhof jest lotniskiem szczególnie bliskim Polakom, jego położenie w pobliżu granicy z Polską sprawiło, że w okresie Zimnej Wojny było głównym „hubem” uprowadzonych samolotów oraz uciekinierów z Polski. Liczne porwania samolotów LOT, szczególnie w latach 80-tych, spowodowały, że skrót LOT nabrał zupełnie nowego znaczenia. Nazwę naszego narodowego przewoźnika zaczęto tłumaczyć jako: Landing On Tempelhof, Linie Okęcie-Tempelhof lub Landet Oft in Tempelhof (z niemieckiego: ląduje często na Tempelhof).
Na Temeplhof było kręconych wiele znanych filmów jak: Krucjata Bourne’a, Most Szpiegów czy Igrzyska Śmierci.
Można się tu dostać metrem – linią U6 w kierunku Platz der Luftbrücke. Należy wysiąść na stacji Tempelhof, która znajduje się po drugiej stronie lotniska.
Haus Schwarzenberg Street Art
Haus Schwarzenberg to ciekawa miejscówka, ukryta w samym centrum Berlina. Na małym dziedzińcu zlokalizowana jest niezliczona ilość murali, pracownie artystyczne, kino oraz bary.
Właściwie to, aż ciężko uwierzyć, że na tak małej powierzchni może znajdować się tyle różnorodnych prac oraz artystycznych instalacji.
Jednak nie jest to tylko alternatywny hangout, jakich wiele w Berlinie. Znajduje się tutaj Muzeum Warsztatu dla Niewidomych im. Ottona Weidta, który w trakcie II Wojny Światowej, zatrudniał tu niewidomych Żydów, aby uchronić ich przed Nazistami. Co ciekawsze, zakład produkował miotły i szczotki… także dla Wermachtu.
Na miejscu można także odwiedzić wystawę poświęconą Anne Frank. Wejście znajduje się tuż obok charakterystycznej mozaiki, która ją przedstawia.
Wejście do na dziedziniec Haus Schwarzenberg, znajduje się przy ulicy Rosenthaler Straße 39, obok Café Cinema.
Ballhaus rivera – impreza skończona, zapraszamy na afterparty
Ballhaus rivera jest prawdziwą perełką ze wszystkich alternatywnych miejscówek w Berlinie. Sala balowa to kawałek historii. Została wybudowana w 1890 r. i od samego początku była popularnym miejscem imprez. Doskonała lokalizacja, tuż nad brzegiem rzeki Dahme była doskonałym miejscem na relaks. Pomimo, że przetrwała II Wojnę Światową w stanie nienaruszonym, w kolejnych dekadach nie wytrzymywała konkurencji z innymi obiektami rozrywkowymi. Ostatnia impreza odbyła się tutaj w 1990 roku i od tamtego czasu budynek żyje własnym życiem, z roku na rok coraz bardziej popadając w ruinę. Teren jest niedostępny dla zwiedzających, a obiekt grozi zawaleniem, ale w tym właśnie tkwi urok zwiedzania tego typu miejsc.
Teren sali balowej otoczony jest siatką, jednak nie potrzeba nadzwyczajnych umiejętności akrobatycznych, aby znaleźć się po drugiej stronie. Wszystkie wejścia do budynku oczywiście zaryglowane są na cztery spusty jednak niektóre ogromne okiennice są otwarte… 😉
Wnętrze robi niesamowite wrażenie. Wielką salę oświetlają promienie słoneczne wpadające przez zdemolowane okiennice.
Wciąż można zobaczyć tu zdobiony sufit, z resztkami kryształowego żyrandola. W centralnym punkcie znajduje się scena, z pozostałością po fortepianie.
Ballhaus odwiedziłam w 2018 r. więc jakiś czas temu. Miejsce to z pewnością wygląda teraz inaczej, ciekawa jestem czy w ogóle nadal istnieje. Jeśli masz jakieś informacje, podziel się w komentarzu 🙂