Elektrownia – postindustrialny pałac
Elektrownia powstała po I wojnie światowej. Obiekt został zaprojektowany w stylu modernistycznym przez Georga i Emila Zillmannów, architektów dwóch osiedli robotniczych w Katowicach: Giszowca i Nikiszowca.
Kompleks składa się z trzech kominów, z których najwyższy sięga aż 120 metrów. Charakterystycznym elementem jest także wieża zegarowa, na której umieszczono czterostronny zegar. Tarcza każdego zegara ma średnicę 5 m, a każda ze wskazówek waży około 100 kilogramów. Podobno to drugi co do wielkości zegar wieżowy w Polsce.
Początkowo zakład był projektowany jako fabryka prochu o czym może świadczyć masywna konstrukcja ścian oraz lekki dach, co miało złagodzić falę uderzeniową w razie wybuchu. Kompleks postanowiono zlokalizować pomiędzy trzema liniami torów kolejowych, które ułożone były w kształcie trójkąta. W przypadku ataku, fabrykę miały bronić pancerne pociągi.
Ostatecznie ze względu na konieczność wykorzystania węgla z dwóch pobliskich kopalni, zdecydowano o utworzeniu elektrowni. Oprócz dostarczania prądu do pobliskiego miasta zasilała ona także pobliską hutę. Zarówno kopalnie, huta jak i elektrownia należały do jednego inwestora – rodziny Schaffgotschów.
Elektrownia została otwarta w 1920 r., a zaledwie 20 lat później stała się jedną z największych w Europie. Niestety duża część wyposażenia została splądrowana przez Armię Czerwoną w 1945 r. W latach 70-tych została przekształcona w elektrociepłownię, a pod koniec XX w. zakończyła produkcję energii elektrycznej.
Skala kompleksu robi niesamowite wrażenie, w jego skład wchodzą: maszynownia, kotłownia, pompownia, rozdzielnia prądu, budynek zarządu, trzy kominy fabryczne i wieża zegarowa.
Elektrownia w środku wygląda jak pałac. Gdzieniegdzie nadal można zobaczyć zachowane ozdobne detale. Duże wrażenie robią także klatki schodowe z eleganckimi zdobieniami i kafelkami.
Kolory we wnętrzu oraz szklany dach tworzą specjalną atmosferę. Jest to magiczne miejsce, szczególnie po południu kiedy przedzierające się przed dach promienie słońca tworzą charakterystyczną poświatę.
Największym pomieszczeniem elektrowni jest dawna hala maszynowni, nazywaną też Halą Modrzewiową, gdyż jej dach został wykonany z modrzewia. Najbardziej zaskakujące jest, że pomieszczenie to bardziej przypomina salę teatralną lub balową. Ciężko sobie wyobrazić, że pracowały tu kiedyś maszyny.
Obok hali maszyn znajduje się hala turbin. Przestronne wnętrze, z przeszklonym sufitem robi niesamowite wrażenie. Wpadające do środka promienie słoneczne dodają jemu dodatkowej tajemniczości. Powyżej można dostrzec niewielkie balkonu, które służyły do obserwacji pracy robotników.
Można tu zobaczyć także prawdziwą perełkę – turbozespół Skoda 35MW, który został zamontowany tutaj w 1948 roku.
Warto zajrzeć również do podziemi choć tak właściwie żeby je zwiedzić potrzeba przynajmniej dwie godziny. Jak widać panuje to nieco inny, bardziej mroczny klimat.
Oprócz podziemi można też zwiedzić poddasze, gdzie odbywał się transport węgla z pobliskich kopalni.
Równie interesująca jest część biurowa. Znajdują się tu liczne pokoje, urządzone w minimalistycznym stylu. Doskonałe oświetlenie, a właściwie prawie jego brak, kreuje niesamowity światłocień. Tworzy to idealne warunki do robienia zdjęć. Niestety, w trakcie wizyty nie miałam przy sobie lustrzanki (nigdy sobie tego nie wybaczę), a zdjęcia zrobione z komórki nie oddają w pełni atmosfery tego miejsca.
Obecnie obiekt został sprzedany i planowana jest jego rewitalizacja. Inwestor zamierza tu stworzyć hotel wraz z przestrzenią muzealną i wystawienniczą.