Kuchnia francuska czyli jak apetyt rośnie w miarę patrzenia
Ciężko ugryźć temat francuskiej kuchni w trakcie zaledwie kilkudniowego pobytu w Paryżu, lecz chyba jeszcze trudniej we Francji się najeść. Kuchnia francuska jest po prostu kulinarnym dziełem sztuki w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa.
Potrawy mają zachwycać nie ilością, lecz finezją i dbałością o szczegóły oraz niesamowitą harmonią smaków.
Podczas gdy Francuzi wydają się celebrować każdy kęs serwowanych dań, wygłodniali turyści stoją przed poważnym dylematem: jak nie naruszyć misternej kompozycji, a zarazem zaspokoić głód.
Idealnym przykładem są popularne escargots czyli ślimaki. Podobno we Francji rok rocznie zjadanych jest około 500 mln tych mięczaków. Jedzone są przy pomocy małych szczypców (tongs), służących do chwytania muszli oraz małego widelczyka którym wybiera się zawartość.
Oczywiście nie tylko walory odżywcze, przyczyniły się do rozpowszechnienia jedzenia tych stworzonek. Ślimaki sukces zawdzięczają podobno ze względu na unikalny smak.
Podawane są z masłem, czosnkiem i natką pietruszki, w smaku i konsystencji przypominają nieco również rozpowszechnione we Francji mule.
Co prawda, nie każdemu może przypaść do gustu smak oraz wygląd tego specjału. Dlatego, też najlepiej nie analizować zbyt szczegółowo swojej potrawy. W krytycznym przypadku, wbrew zasadom francuskiego savoir vivre, można popić wszystko kirem.
Kir to słynny francuski aperitif. Tradycyjnie powinien być złożony z białego wina ze szczepu Aligote oraz likieru z czarnej porzeczki Dijon zwanego crème de cassis, pochodzących z rejonu Burgundii. Istnieją różne odmiany kiru. Zamiast likieru z czarnej porzeczki używa się likieru z brzoskwiń (kir Peche) lub jeżyn.
Białe wino może być zastąpione czerwonym (Kir Cardinal), cydrem (kir breton lub kir normand) lub nawet szampanem (kir royale). Jest jeszcze jedna odmiana tzw. „kir beer” lub też Tarantino będąca połączeniem piwa lager z lekkim ale 😉
Francja słynie również z serów, które podawane są jako samodzielne danie lub pomiędzy daniem głównym a deserem. Wybór serów w francuskich fromageries jest naprawdę szeroki. Nieco ponad 50 lat temu sam Charles de Gaulle zadał słynne pytanie: „jak można rządzić krajem, w którym jest 246 rodzajów sera?”. Obecnie, sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, gdyż ilość ta zwiększyła się do ponad 400.
My co najwyżej możemy zadać podobne pytanie: w jaki sposób można się najeść w Paryżu mając do dyspozycji tysiące restauracji?
Jest tylko jedna odpowiedź: w boulangerie, czyli francuskich piekarniach. Osławione na całym świecie francuskie bagietki, z kruchą przypieczoną na złoty kolor skórką, mają niepowtarzalny smak. Można powiedzieć, że urosły niemal do rangi instytucji, a sam proces ich wytwarzania jest prawnie uregulowany. Zgodnie z prawem tradycyjna bagietka musi się składać wyłącznie z trzech składników: mąki, drożdży i soli oraz powinna ważyć 320 g, czyli dokładnie tyle ile wystarczy na zaspokojenie głodu po obiedzie we francuskiej restauracji!
Pomysł jest niestety bardzo popularny, gdyż kolejki do piekarni potrafią ciągnąć się po horyzont.
Dla niecierpliwych są jeszcze patisserie, w których można znaleźć rozmaite desery, ciasta, torty, tarty, bezy, pączki czy popularne macaron po polsku makaroniki. Makaroniki to słodkie ciasteczka z nadzieniem w środku.
Francuskie słodycze, podobnie jak i dania stanowią małe dzieła sztuki, a ich wybór dosłownie przyprawia o zawroty głowy.
Nawet zwykłe eklerki mają tu niepowtarzalny smak…
Francuskie kawiarnie zachwycają nie tylko swoim asortymentem ale również wystrojem. Słynący z makaroników Ladurée, czy Angelina, w której serwowana jest najlepsza czekolada w Paryżu, mogą się pochwalić iście pałacowymi wnętrzami.
Kolejnym cudownym wynalazkiem francuzów, tym razem w dziedzinie fast foodów są crepes, czyli naleśniki.
Mogą być serwowane z rozmaitymi dodatkami: szynką, jajkami, kukurydzą, serem i wieloma innymi lub tradycyjnie z czekoladą. Chyba już nie muszę dodawać, które mi najbardziej przypadły do gustu 😀
Będąc w Paryżu, koniecznie trzeba także spróbować pieczonych kasztanów.
Doskonałym miejscem na zaspokojenie głodu są również francuskie bazary, które znacznie różnią się od tych dobrze nam znanych.
Na elegancko przystrojonych stolikach, można zobaczyć artystycznie ułożone wędliny, sery czy wina, a także dokładnie oczyszczone warzywa i owoce.
Osobiście nigdzie indziej poza Francją, nie widziałam stoisk z białymi obrusami.
Można tu spróbować lokalnych specjałów oraz wielu tradycyjnych dań kuchni francuskiej, a co najważniejsze w ilościach bazarowych 😉
Przykładowe ceny:
– bagietka około 2 €
– część restauracji proponuje zestawy obiadowe w cenie od 12 do 17 €. W skład takiego zestawu wchodzą: przystawka + danie główne + deser
– naleśniki w zależności od składników od 3 do 5 €
– makaroniki w Ladurée 2 €
– lampka kiru od 4 do 5 €