Świątynie Bangkoku – spotkanie z wielką stopą
„Jedna noc w Bangkoku i świat stoi przed tobą otworem” brzmią słowa znanej piosenki Murray Head o stolicy Tajlandii. Faktycznie, miasto to przyciąga jak magnes wielu turystów pragnących przeżyć tu niezapomniany wieczór, nie tylko kawalerski.
Słynna dzielnica Pat Pong, rozświetlona czerwonymi latarniami, salony masażu (niekoniecznie tego tradycyjnego tajskiego), ping pong show czy widok młodych, często nieletnich Tajek idących pod rączkę w towarzystwie zagranicznych turystów. Właściwie obserwując ich, ciężko jednoznacznie określić czy ledwo utrzymujące się na niebotycznych szpilkach dziewczynki asekurują przed upadkiem podstarzałych amatorów, czy może jest na odwrót. Jednym słowem, wszelkie możliwe tabu w tym buddyjskim kraju wydaje się być naruszone. Jednak w tym całym zaskakującym, a czasami wręcz szokującym mieście jest także miejsce na wspaniałe świątynie buddyjskie, zwane tu krótko wat.
Wat to święte miejsce w którym znajduje się obraz Buddy. Słowo to odnosi się również do większości miejsc kultu, przykładowo wat chin – to świątynie chińskie, natomiast wat farang – kościoły katolickie.
A czym właściwie jest słowo farang? Farang jest tym dla Tajlandii, co gringo dla Meksyku. Używane jest dla określenia osoby o „białej skórze” i odnosi się do turystów.
Waty, podobnie jak i ulice Bangkoku, mogą być szokiem dla zagranicznego turysty. Panuje tutaj zupełnie odmienna atmosfera, niż w znanych nam miejscach kultu.
Już na wejściu biednego faranga czekają dwie niespodzianki. Przede wszystkim przed udaniem się do świątyni należy bezwzględnie zdjąć buty. Czynność wydaje się prosta, lecz wykonywana odruchowo może pociągać za sobą nieprzyjemne konsekwencje. Uwierzcie nam, w miejscach popularnych turystycznie, znalezienie własnych sandałków w górze wyrobów obuwniczych produkowanych zapewne w tej samej fabryce, można przyrównać do szukania igły w stogu siana.
Kolejną pułapką może okazać się próg na wejściu do świątyni. O ile nie chcecie przeszkadzać duchom go zamieszkującym, lepiej na nim nie stawać lecz ominąć wysokim susem.
Na tym niestety nie koniec. Jako, że wewnątrz nie ma co liczyć na miejsce do siedzenia, pozostaje tylko usiąść na podłodze. Jednak i tutaj czeka nas pułapka. Jeśli przypadkowo nasze stopy będą skierowane w kierunku posągu Buddy bądź osoby mnicha, zostanie to odczytane jako brak szacunku lub wręcz profanacja świętego miejsca. Stopy w kulturze tajskiej, być może nie bez powodu, uznawane są za nieczyste, w odróżnieniu od głowy będącej miejscem duszy i najważniejszą częścią ciała.
A skoro już jesteśmy przy temacie głowy, to właśnie z tego powodu jest to jedyna część ciała, której nie można w Tajlandii dotykać. Głaskanie po głowie dorosłego a nawet dziecka jest zakazane.
Co więcej, w trakcie wizyty w tajskiej świątyni spotkanie mnicha jest tu równie prawdopodobne jak utkwienie w korku w godzinach szczytu. Jak zatem, należy się wtedy zachowywać? Jeśli jesteś mężczyzną masz to niebywałe szczęście, bo poza „zasadą głowy i stopy” nie obowiązują cię inne zakazy. W przypadku kobiet jest to niestety bardziej skomplikowane. Przede wszystkim, kobiety nie mogą dotykać mnicha ani jego szat, nie mogą siedzieć obok, a nawet dawać mu bezpośrednio jałmużny. Zwiedzając buddyjskie świątynie można zaobserwować mnichów splatających na nadgarstkach kobiet tzw. święte nici, chroniące przed niebezpieczeństwem i złymi duchami. Również w trakcie wykonywania tej czynności, mnich nie może dotknąć ręki kobiety.
To na tyle jeśli chodzi o buddyjski savoir vivre. Widomo świątynie Bangkoku są oblegane przez setki turystów, często nie znających zasad tam panujących. Co prawda, Tajowie w pewien sposób przywykli już do ignorancji farangów, a nawet sami często wydają się uchylać od zasad Buddyzmu. Przykładowo zaobserwowani przez nas mnisi buddyjscy, słynący z ascetycznego życia, niejednokrotnie używali telefony komórkowe.
Jednak nie zmienia to faktu, że o ile nie chcemy być postrzegani jako ignoranci, znajomość tych zasad jest konieczna.
Zatem gdzie w Bangkoku będą one pomocne?
Najważniejszym, a zrazem i najbardziej imponującym jest Wat Phra Kaew, czyli Świątynia Szmaragdowego Buddy.
Jest to właściwie kompleks budowli religijnych i świeckich, powstałych w XVIII wieku. Tuż po przekroczeniu bramy wejściowej wkracza się w świat bajki. Kolorowe mozaiki, strzeliste pagody oraz monumentalne świątynie, dosłownie oślepiają ilością złota oraz paletą kolorów.
W centralnej świątyni znajduje się posąg Szmaragdowego Buddy – symbolu niezależności Tajlandii.
Sama postać Buddy jest niewielka, bo liczy zaledwie pół metra, a dodatkowo wbrew powszechnemu przekonaniu, nie jest wykonana ze szmaragdów lecz z jadeitu. Posąg przyozdobiony jest szatami dobieranymi w zależności od pory roku. Każda zmiana szat wiąże się z uroczystą ceremonią, której przewodniczy król – jedyna osoba upoważniona do zmiany odzienia.
Wejścia do świątyni strzegą mitologiczne giganty (demony). Znajduje się tu także replika Angkor Wat – słynnej świątyni z Kambodży.
W oczy rzuca się także wysoka złota stupa – Phra Si Rattana Chedi, będąca według powszechnego przekonania miejscem złożenia relikwii Buddy.
Oprócz budowli sakralnych znajduje się tu także Pałac Królewski tzw. Grand Palace, obecnie wykorzystywany wyłączenie w celach reprezentacyjnych.
Dookoła kompleksu rozlokowane są posągi białych słoni, symbolizujących niezależność i siłę.
Naprzeciwko kompleksu Wat Phra Kaew, po drugiej stronie rzeki Chao Phraya, znajduje się Wat Arun Ratchawararam Ratchawaramahawihan. Jedno trzeba Tajom przyznać, na równi z Niemcami są mistrzami w kwestii łamańców jezykowych. Jednakże na użytek farangów, świątynia ta nazywana jest w skrócie po prostu Wat Arun.
Stanowi niejako symbol Tajlandii, znany z przepięknych zdjęć o wschodzie i zachodzie słońca. Główny punkt Świątyni stanowi tzw. prang – wysoka, na kształt stupy wieża ozdobiona muszlami, kolorową Chińską porcelaną (wykorzystywaną niegdyś jako balast dla łodzi płynących z Chin do Bangkoku), mieniącą się wszystkimi odcieniami tęczy w promieniach słońca.
Z jej szczytu roztacza się przepiękny widok na panoramę Bangkoku oraz pobliski kompleks Wat Phra Kaew.
Niedaleko Wat Phra Kaew znajduje się również Świątynia Leżącego Buddy tzw. Wat Pho, będąca najstarszą w Bangkoku.
Cały kompleks ozdobiony jest mozaiką z chińskiej porcelany podobnie jak Wat Arun.
Główna atrakcja – posąg leżącego Buddy w stanie Nirvany, liczy 46 m długości i 15 m wysokości, przy czym same jego stopy sięgają 3 m wysokości i 5 m długości. Wykonane są z masy perłowej oraz ozdobione są czakrami – ośrodkami energii w ciele.
Zanim powstała tu świątynia, znajdował się tu pierwszy publiczny uniwersytet w Tajlandii oraz szkoła masażu tajskiego.